Blog dla ludzi z wartościami, dla ludzi poszukujących wartości.
Ja też posiadam i szukam wartości.

wtorek, 24 sierpnia 2010

Współczesność oferuje nam dostęp do milionów informacji, z których jesteśmy w stanie odebrać bardzo niewiele. To zdanie trzeba przyjąć jako fakt, ponieważ nikt nie jest w stanie zapamiętać wszystkiego, co widział, słyszał i przeżył w ciągu zaledwie jednego dnia. Ograniczenia naturalne, dla mnie jest to nawet logiczne.
W takim wypadku prawdopodobieństwo wyselekcjonowania pożytecznych informacji (z ich gąszczu) przez młodego człowieka jest niskie.
O tym, co nasz umysł przechwyci decydują w szczególności zmysły, które są bardzo wrażliwe na duże zaburzenia w (umownej) harmonii. Wiadomo, bodźce kontrastowe zapamiętywane są najlepiej.
Młodzi ludzie, w całym ciągu swojej edukacji (nie tylko szkolnej) potrzebują potwierdzenia tego, co podaje im się na tacy. Nastolatkowie wierzą w czyste fakty, zostawiając informacje niepotwierdzone, bajki. Czysto teoretycznie, bo w rzeczywistości połykają każdą spreparowaną wiadomość, jaką serwują media.
I tak: jeśli w telewizji mówi się, że seks przedmałżeński jest super, bo rozładowuje młodzieńcze napięcie, a przy okazji te słowa wypowiada jakiś autorytet w danej dziedzinie, to jest prawie pewne, że niemyślący nastolatkowie łykną to jak cukierki. Później wmawianie, że prezerwatywa jest okej, że aborcja to nie zabijanie, rzucanie hasłami "masturbacja dla każdego"....
A to wszystko kształtuje i wyrabia w młodym człowieku własne zdanie, którego nie pozbędzie się w dorosłym życiu. I te same kłamstwa przekaże (w przeświadczeniu, że są dobre) swoim dzieciom, wnukom.

Zadbajmy o to, co oglądamy, słuchamy i w co wierzymy, żeby za kilka/dziesiąt lat nie okazało się, że popełniliśmy katastrofalne pomyłki, decyzje.. W tych trudnych czasach każdy, nawet minimalny, ale dobry gest zostanie zauważony i na pewno zaowocuje.

czwartek, 5 sierpnia 2010

"Cześć cipko"

w ten sposób powitały się dwie słitaśnie wyglądające przyjaciółki, po czym obdarowały się głośno-mocnym cmoknięciem w policzek. Scena znana z polskich gimnazjów, w których roi się od dorastających dzieci krztuszących się nieograniczoną ilością emocji.
Zaczyna się na wyuzdaniu słownym, kończy na cielesnym. Siłą rzeczy tak musi się skończyć obcowanie z gronem podobnych rówieśników zapatrzonych w parenetyczne wzorce z seriali, gazet, czy w starszych znajomych. Ponadto nadmierna ciekawość świata, której nie kontrolują rodzice prowadzi do zaniżania statystyk wieku, w którym pierwszy raz uprawiamy seks. Kościół, który został przekrzyczany i strącony ze swoimi przestarzałymi dogmatami w przepaść nie jest w stanie wpoić ważnych zasad i wartości przedszkolakom. Przeto gimnazjaliści nie są zainteresowani "religią zakazów i nakazów", a do młodszych nie sposób dotrzeć z tak "zaawansowanym programem". Tak więc pozostaje około dwóch, trzech lat szkolnych na to, by przygotować dzieci do odpowiedzialnego, zgodnego z (już nawet nie religijnym, ale etycznym) dorosłym życiem. To stanowczo za mało.
Przykry jest widok wyeksponowanych piersi trzynastolatek na słynnym portalu. Wiem, że takie są normy współczesnego świata, ale nie pozwólmy nam i naszym dzieciom dewastować swojego człowieczeństwa w tak młodym wieku. Przed katolikami ważne jak nigdy zadanie - musimy bronić, by "sól tej ziemi" przetrwała, wychowana w atmosferze poszanowania ciała, drugiego człowieka i Boga, którego przeniesiono do strefy tabu. Módlmy się za nas samych.