Blog dla ludzi z wartościami, dla ludzi poszukujących wartości.
Ja też posiadam i szukam wartości.

piątek, 29 października 2010

Nie marnuję jedzenia

Każdy z nas lubi dobrze pojeść, przeto żołądka oszukać się nie da i każde oznaki braku pokarmu do trawienia słyszymy w postaci burczenia. Sięgamy więc do lodówki, do chlebaka, obieramy ziemniaki, pieczemy mięso, jednym słowem PRZYGOTOWUJEMY coś do jedzenia.
Ale czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się nad tym, że przyrządza się zazwyczaj więcej, niż jest się w stanie skonsumować? A co z resztkami?
Na typowej, polskiej wsi można dać je psu, świni, kotu, czy innym zwierzętom. Łatwiej o to, by wszystko zostało spożytkowane.
W miastach wygląda to nieco inaczej, dużo dań płynnych (zupy, sosy) ląduje w ubikacji, natomiast te o bardziej stałej konsystencji pakuje się i wyrzuca do kosza.
Katoliku: kto nauczył Cię wyrzucania plonów ziemi razem z Twoimi własnymi odchodami? Czy nie można było inaczej zaplanować swojej uczty, w taki sposób, by zmarnować jak najmniej albo wcale? Czy nie można było oddać nadających się do spożycia żywności ubogim, bezdomnym? Na pewno każdy z nas zna takich ludzi.

My wszyscy, którym powodzi się w miarę dobrze/dobrze/świetnie stajemy przed nierównym problemem zbyt dużej ilości marnowanego pokarmu w naszym społeczeństwie. W krajach trzeciego świata ludzie oddaliby wiele, by móc posilić się Twoimi resztkami z obiadu.









Wydaje mi się, że nie trzeba robić dużo, by im pomóc. Nikt nie każe Ci przeznaczać pieniędzy na organizacje charytatywne, choć to piękny gest miłości chrześcijańskiej. Wystarczy, że każdego dnia umiejętnie zaplanujesz kupno takiej ilości żywności, która nie zepsuje się/spleśnieje/zgnije/sczerstwieje/wyschnie.
A jeśli już zdarzy się taka sytuacja to nie spłuczesz resztek(które często są wielkimi ilościami) w klozecie, a mądrze nimi zagospodarujesz.

Lista 10 produktów, które najczęściej marnujemy:

  • chleb
  • ziemniaki
  • wędliny
  • warzywa ogółem
  • pomidory
  • owoce ogółem
  • jabłka
  • mięso
  • mleko
  • jogurty
więcej informacji na stronie http://www.niemarnuje.pl


środa, 29 września 2010

Wystarczy...

1.

2.

3.

4.

5.
Jak daleko się posuniesz, grzeszny człowieku?

wtorek, 24 sierpnia 2010

Współczesność oferuje nam dostęp do milionów informacji, z których jesteśmy w stanie odebrać bardzo niewiele. To zdanie trzeba przyjąć jako fakt, ponieważ nikt nie jest w stanie zapamiętać wszystkiego, co widział, słyszał i przeżył w ciągu zaledwie jednego dnia. Ograniczenia naturalne, dla mnie jest to nawet logiczne.
W takim wypadku prawdopodobieństwo wyselekcjonowania pożytecznych informacji (z ich gąszczu) przez młodego człowieka jest niskie.
O tym, co nasz umysł przechwyci decydują w szczególności zmysły, które są bardzo wrażliwe na duże zaburzenia w (umownej) harmonii. Wiadomo, bodźce kontrastowe zapamiętywane są najlepiej.
Młodzi ludzie, w całym ciągu swojej edukacji (nie tylko szkolnej) potrzebują potwierdzenia tego, co podaje im się na tacy. Nastolatkowie wierzą w czyste fakty, zostawiając informacje niepotwierdzone, bajki. Czysto teoretycznie, bo w rzeczywistości połykają każdą spreparowaną wiadomość, jaką serwują media.
I tak: jeśli w telewizji mówi się, że seks przedmałżeński jest super, bo rozładowuje młodzieńcze napięcie, a przy okazji te słowa wypowiada jakiś autorytet w danej dziedzinie, to jest prawie pewne, że niemyślący nastolatkowie łykną to jak cukierki. Później wmawianie, że prezerwatywa jest okej, że aborcja to nie zabijanie, rzucanie hasłami "masturbacja dla każdego"....
A to wszystko kształtuje i wyrabia w młodym człowieku własne zdanie, którego nie pozbędzie się w dorosłym życiu. I te same kłamstwa przekaże (w przeświadczeniu, że są dobre) swoim dzieciom, wnukom.

Zadbajmy o to, co oglądamy, słuchamy i w co wierzymy, żeby za kilka/dziesiąt lat nie okazało się, że popełniliśmy katastrofalne pomyłki, decyzje.. W tych trudnych czasach każdy, nawet minimalny, ale dobry gest zostanie zauważony i na pewno zaowocuje.

czwartek, 5 sierpnia 2010

"Cześć cipko"

w ten sposób powitały się dwie słitaśnie wyglądające przyjaciółki, po czym obdarowały się głośno-mocnym cmoknięciem w policzek. Scena znana z polskich gimnazjów, w których roi się od dorastających dzieci krztuszących się nieograniczoną ilością emocji.
Zaczyna się na wyuzdaniu słownym, kończy na cielesnym. Siłą rzeczy tak musi się skończyć obcowanie z gronem podobnych rówieśników zapatrzonych w parenetyczne wzorce z seriali, gazet, czy w starszych znajomych. Ponadto nadmierna ciekawość świata, której nie kontrolują rodzice prowadzi do zaniżania statystyk wieku, w którym pierwszy raz uprawiamy seks. Kościół, który został przekrzyczany i strącony ze swoimi przestarzałymi dogmatami w przepaść nie jest w stanie wpoić ważnych zasad i wartości przedszkolakom. Przeto gimnazjaliści nie są zainteresowani "religią zakazów i nakazów", a do młodszych nie sposób dotrzeć z tak "zaawansowanym programem". Tak więc pozostaje około dwóch, trzech lat szkolnych na to, by przygotować dzieci do odpowiedzialnego, zgodnego z (już nawet nie religijnym, ale etycznym) dorosłym życiem. To stanowczo za mało.
Przykry jest widok wyeksponowanych piersi trzynastolatek na słynnym portalu. Wiem, że takie są normy współczesnego świata, ale nie pozwólmy nam i naszym dzieciom dewastować swojego człowieczeństwa w tak młodym wieku. Przed katolikami ważne jak nigdy zadanie - musimy bronić, by "sól tej ziemi" przetrwała, wychowana w atmosferze poszanowania ciała, drugiego człowieka i Boga, którego przeniesiono do strefy tabu. Módlmy się za nas samych.

czwartek, 24 czerwca 2010

Doszedłem do wniosku, że urok prawdziwej kobiety kończy się w momencie, w którym ta zaczyna szukać potwierdzenia jej kobiecości wśród przypadkowych, obcych mężczyzn. Mam na myśli sytuacje, w których panie rywalizujące ze sobą na ubiór, coraz bardziej skąpią z odzieniem. Wyeksponowane latem piersi, wyzywające minispódniczki, zmieszane z powabnym zapachem i odpowiednim zachowaniem prowadzą do zaistnienia silnych bodźców u mężczyzn, którzy jak wiadomo są wzrokowcami.

Kto pożądliwie patrzy się na kobietę, już w swym sercu dopuścił się cudzołóstwa.
W tym wypadku każdy mężczyzna, rozbierający wzrokiem kobiety popełnia grzech ciężki, z którego najczęściej nie zdaje sobie sprawy. Wyzywająco ubrana dziewczyna przyczynia się do tego grzechu w dużej mierze, ponieważ prowokuje, a tym samym zapoczątkowuje proces "ukrytego aktu seksualnego". Patrząc przez pryzmat duchowy została potraktowana przez wielu z patrzących na nią ludzi jak dziwka. Tym samym faceci skorzystali na ulicy z usług dziwki pomimo tego, że obyło się bez cielesności.
Zdaję sobie sprawę z tego, że nierzadko mamy do czynienia z perfidnym łamaniem zasad chrześcijańskich przez obie płci. Co gorsze, dopatrzyłem się ostatnio pewnej ciekawej i powtarzającej się zależności (zaznaczam, że chodzi o osoby świadomie prowokujące).
Im kobieta jest mniej urodziwa, tym dopuszcza się większych ekstrawagancji w ubiorze. Może jest to spowodowane niższym poczuciem wartości, które inicjuje eksplozję potrzeby bliskości i przynależności do "lepszej kasty".
Poza tym wydaje mi się, że ludzkość czasów obecnych, nastawiona na konsumpcjonizm rządzi się swoimi prawami, m.in. efektywnego i szybkiego przeżycia okresu dojrzewania oraz pełnej aktywności zawodowej. Ekspansja seksu powoduje u mnie coraz częściej uczucie obrzydzenia, a to, co wyprawia się wokół mnie uważam za wyjątkowo agresywne zezwierzęcenie.

niedziela, 20 czerwca 2010

Nadeszły cieplejsze, już letnie dni. Na ulice wyszli ludzie. Akweny wodne, plaże, łąki, parki, deptaki pełne są skąpo ubranych kobiet, świadomie, bądź nie prowokujących wyglądem mężczyzn. Coraz trudniej o skromność wśród dam. Ba, spotkać prawdziwą damę to raryrtas. Podobnie jest z mężczyznami. Ciężko spotkać prawych, mężnych i bogobojnych. A jeśli nawet są, to chowają się po kątach ze swoją osobowością. Tak więc spotkanie dwóch, nie kolidujących ze sobą bratnich dusz to najczęściej czysty przypadek. W tym wielomilionowym kraju ciężko się odnaleźć...

(1) Lepsza bezdzietność połączona z cnotą, nieśmiertelna jest bowiem jej pamięć, bo ma uznanie u Boga i ludzi: (2) Gdy jest obecna, to ją naśladują, tęsknią, gdy odejdzie, a w wieczności triumfuje uwieńczona - zwyciężywszy w zawodach o nieskazitelną nagrodę. 
(Ks. Mądrości (w) 4:1-20, Biblia Tysiąclecia)