Blog dla ludzi z wartościami, dla ludzi poszukujących wartości.
Ja też posiadam i szukam wartości.

poniedziałek, 19 marca 2012

W odruchach jest prawda o Tobie

W naszym życiu przychodzą momenty, w których jakiś stan rzeczy jest wypierany przez inny. Stajemy się dorośli, zakładamy rodziny, starzejemy się. Od zdolności adaptacji zależy efekt końcowy, który może być sukcesem, albo wymaga niezbędnych poprawek.
Jeśli potrafimy doskonalić umiejętności zachowywania się w nowej sytuacji to jest duża szansa, że wejdziemy w nie bez niepotrzebnego stresu. A jak nauczyć się tej sztuki? Wydaje mi się, że jest tu potrzebna skrupulatna obserwacja siebie i wychwycenie odruchów, które przychodzą jako pierwsze w zetknięciu się człowieka z nową sytuacją.
Jakiś czas temu zauważyłem, że w momencie pojawienia się jakiegoś problemu od razu ustawiam się do niego z pozycji atakującego. Zamiast poznać jego szczegóły zakładam z góry, że jest on dla mnie destrukcyjny i muszę się go pozbyć wszelkimi siłami. Takie zachowanie wyzwala niepotrzebne, złe emocje, zabiera mnóstwo energii i bardzo często skazuje mnie już na wstępie na porażkę.
Autoobserwację rozpocząłem od zapamiętywania pierwszego odczucia, jakie pojawia się w reakcji na bodziec. Ze zdumieniem stwierdziłem, że najczęściej jest to... strach. W gruncie rzeczy boję się większości problemów i zamiast posłuchać rad innych przekrzykuję ich, podpierając się wymyśloną na poczekaniu teorią o ich niesłuszności. Idąc tym tokiem myślenia doszedłem do wniosku, że najczęściej jestem sam dla siebie wyrocznią: kiedy napotykam na przeszkodę, ze strachu atakuję ją, nie przyjmuję rad z zewnątrz, sam też nie wiem, jak sobie z nią poradzić. To doprowadza mnie do niespotykanej złości na cały świat. Sprawę komplikuje dodatkowo moja upartość i niecierpliwość. Ks. Piotr Pawlukiewicz słusznie zauważył w jednej ze swoich homilii, że często chcemy ratować swój świat za pomocą jednej decyzji, która miałaby odwrócić bieg rzeki. Taka postawa to niestety porywanie się z motyką na księżyc. Trzeba być wytrwałym i liczyć się z tym, że sukces jest prawie zawsze okupiony małymi porażkami. Nie da się zbudować domu z jednego elementu, trzeba brnąć kawałek po kawałku i mieć na uwadze ewentualne straty.
Notkę dedykuję sobie.