/Dalsza część będzie moimi własnymi obserwacjami, w moim kościele na wsi. Wasze realia mszalne mogą być inne, a przez to spostrzeżenia i wnioski./
O rozproszenie łatwo, szczególnie gdy w kościele znajdzie się jakieś nadpobudliwe dziecko, choć nie jest ono znacznym problemem. Rodzice powinni zabierać swoje pociechy i dobrze, kiedy to robią. Jeśli znają je na tyle, że wiedzą w jaki sposób mogą one przeszkodzić wiernym w przeżywaniu Mszy, to powinni w maksymalny sposób temu zapobiec lub złagodzić skutki:
1. Skoro brzdąc wyje od kilku minut, skutecznie zagłuszając księdza i nie widać szans, by miało się to zmienić, to rodzic powinien wyjść z nim z kościoła. W przeciwnym wypadku ani matka (zazwyczaj to ona przychodzi z kinderem), ani sto osób z nią, nie użyją niczego z tej Mszy.
2. Jeśli mały człowieczek z ADHD biega po świątyni, a za nim oczy wiernych i niewiele brakuje, by poszedł przed ołtarz pociągnąć księdza za sutannę, należy zastosować rozwiązanie z poprzedniego punktu. Szczególnie nieznośny jest wtedy błogi spokój modernych rodziców, którzy nic sobie z tego nie robią. Być może uważają, że powinien się wyszaleć... Moim zdaniem jest to niedopuszczalne. Jeśli już, dzieciakowi można pozwolić (co najwyżej) spokojnie chodzić w obrębie metra kwadratowego/filara/swojego opiekuna.
3. Dziecko powinno być przed Mszą wysikane, kupa zrobiona a brzuch pełny. Do rodziców należy obowiązek zadbania o to. Wielokrotne wchodzenie i wychodzenie z kościoła jest niestosowne. A już szczególnie nie wypada otwierać drzwi w trakcie przeistoczenia.
4. Wydawanie poleceń przez rodzica nie może przekraczać pięćdziesięciu decybeli. Nie zauważyłem, by dziecko, do którego mówi się coraz głośniej, stawało się spokojniejsze - jest wręcz odwrotnie.
Bardzo często spotkałem się również z przynoszeniem do kościoła urządzeń elektronicznych, szczególnie telefonów komórkowych. Jeśli już to robisz zadbaj, by był wyłączony, nie tylko wyciszony.
Niedopuszczalne jest spoglądanie na wyświetlacz, wyciąganie go z kieszeni, a tym bardziej odczytywanie lub pisanie sms-a. Zdarzyła się niedawno sytuacja, w której komuś zadzwonił telefon. Jego właściciel odrzucił połączenie, a po minucie pojawił się ten sam dźwięk. Wtedy zachował się bezczelnie w stosunku do nas wszystkich - wyszedł na zewnątrz, odebrał tuż pod niezbyt dźwiękochłonnymi drzwiami, po czym wrócił do swojej ławki. I to w czasie adoracji Najświętszego Sakramentu.
Uważam, że osoby znajdujące się po spożyciu, od których czuć odór alkoholu na pięć metrów, nie powinny mieć wstępu do kościoła - dla dobra innych. Msza wymaga trzeźwości ciała i umysłu, tu nie ma miejsca na gorszące świadectwo.
Szczególnie zapach ten udziela się w czasie pasterki, kiedy to na wielu stołach wigilijnych główną potrawą jest pół litra czystej.
Warto też poruszyć kwestię ubioru. Nie dotyczy to prawie facetów, choć przychodzenie w spodenkach krótszych, niż do kolan jest niefajne. Źle ubrana kobieta może pójść do piekła i pociągnąć za sobą całą męską część, z księdzem i ministrantami włącznie. Damy powinny wyglądać schludnie, bez zbędnego upiększania siebie. Nie wolno przychodzić do kościoła z wyeksponowanymi piersiami, w zbyt obcisłych spodniach, w zbyt krótkich spódniczkach. Nie wypada, by prześwitywała bielizna, szczególnie majtki.
Nie powinno się przychodzić w stroju uważanym powszechnie za niestosowny.
Jeśli ilość miejsc stojących i siedzących jest wystarczająca, by zmieścili się wszyscy, należy wejść do świątyni. Stanie na zewnątrz, kiedy można spokojnie wejść do środka jest niewskazane. Byłem świadkiem różnych scen, które działy się przed kościołem w czasie Mszy. Głośnik na zewnątrz jest głośnikiem awaryjnym, przeznaczonym na dni, w których nie wszyscy zmieszczą się w budynku.
Pozycja klęcząca, którą przyjmuje się w czasie liturgii musi być pozycją klęczącą. Osoby chore, zamiast wydziwiać, szukając zamienników klęczenia, powinny usiąść lub stać. Niedopuszczalne jest gorszące innych kucanie/siedzenie po turecku/opieranie się o ławkę.
Jeśli masz zamiar pójść do kościoła, znasz wszystkie formułki i modlitwy, a nie wypowiesz ani jednej, lepiej nie przychodź do kościoła. Msza to liturgia, w której aktywnie uczestniczą ksiądz i wierni. Żadnego ale.